Teodolit Kern DKM2

Teodolit Kern DKM2 kupiony na aukcji ebay. Sprzedający zgodził się na znaczną obniżkę ceny i uczciwie poinformował mnie o wadach instrumentu. Podstawowym mankamentem okazała się przybrudzona skala odczytu kierunków. Źródłem zła był pryzmat z powstałą, na skutek wilgoci, pajęczynką. Sposób wydobycia pryzmatu okazał się nie taki trudny. Przed wyczyszczeniem pryzmatu obmierzyłem go i sfotografowałem, co okazało się szczęściem w nieszczęściu, Przy montażu pryzmatu powstał odprysk szkła i to w miejscu projekcji obrazu mikrometru – co dalej z tym nieszczęsnym pryzmatem? Nie wszystko na raz, nieco o instrumencie.

 

Jest to konstrukcja z początku lat 50-tych ubiegłego wieku. Niewielki teodolit jak na ówczesne standardy, ale bardzo ciężki jak na takie gabaryty. To z uwagi na budulec – mosiądz i szkło. Kolor oliwkowy, a więc standard tamtych lat. Jego żywot trwał do drugiej połowy lat 60-tych, kiedy to zastąpił go bardziej innowacyjny model Kern DKM2A. Z uwagi na odczyt kątów z dokładnością 1cc, używany był przy rozwiązaniach osnów szczegółowych wyższych rzędów lub pomiarach realizacyjnych, gdzie wymagana była wyższa precyzja. Jak na dzisiejsze standardy obsługa instrumentu mało komfortowa. Miniaturowy obraz odczytów kątów i potrzeba zapisywania tych obserwacji. No i pamięć libelli indeksu koła pionowego. Dłuższa praca z tym teodolitem wywoła zmęczenie i frustrację, ale to jak z powiedzonkiem towarzysza Wiesława – „przed wojną w Polsce było gorzej, bo nie było telewizorów”.

 

Fot. 1. Teodolit Kern DKM2 widziany z obu profili. Sprzęt wymaga do ustawienia specjalnego statywu produkcji Kerna. Wymaga to pewnego nawyku, który już posiadłem. Poziomowanie i centrowanie instrumentu nad punktem jest również odmienne. Owa odmienność wywołała moją fascynację tym sprzętem – jest to więc zainteresowanie niszowe.

 

Fot. 2. W pierwszym odruchu postanowiłem odświeżyć napis. Specjalny pisak, szmatka, nieco rozpuszczalnika i kilka wykałaczek rozwiązały problem.

 

Fot. 3. Na powyższej ilustracji sposób odczytywania kierunków. Pokrętłem mikrometru przesuwamy odczyt kierunku do koincydencji pełnej wartości z kreską pionową. Przesunięcie realizuje płytka płasko-równoległa sprzężona z licznikiem mikrometru. Wartość przesunięcia pokazuje dolna skala. Najmniejsza działka na górnych skalach wynosi 20cc, a na dolnej 1cc. W moim egzemplarzu jest nieco inaczej, ale o tym na końcu opracowania.

 

Fot. 4. W moim egzemplarzu nie było tak przejrzyście. Obraz pokryty pajęczynką spowodowaną dłuższym działaniem wilgoci. Po powrocie z terenu należy instrument pozostawić na jakiś czas w suchym i przewiewnym miejscu, i wtedy, po upływie stosownego czasu, schować do skrzynki. Próba wyczyszczenia obrazu wywołała efekt, jak na prawej górnej ilustracji.

 

Fot. 5. Źródłem zła był pryzmat z powstałą na skutek wilgoci pajęczynką. Sposób wydobycia pryzmatu okazał się nie taki trudny. Przed wyczyszczeniem pryzmatu obmierzyłem go i sfotografowałem, co okazało się szczęściem w nieszczęściu – przy montażu pryzmatu powstał odprysk szkła i to w miejscu projekcji obrazu mikrometru.

 

Fot. 6. Dokumentacja geometrii uszkodzonego pryzmatu. Po konsultacjach ze znawcami uznałem, że nikt nie podejmie się wyprodukowania kopii pryzmatu – spróbuję więc sam. W najgorszym przypadku pozostanie stary, uszkodzony pryzmat i kaleki widok skali odczytowej kierunków. Jako surowiec inny pryzmat Kerna z teodolitu dawcy Kern E 1.

 

Fot. 7. Kolejne fazy produkcji – szlifowanie, polerowanie papierem gradacji 2500 i wodnym roztworem tlenku ceru. Na trzecim obrazku gotowy produkt.

 

Fot. 8. Jak wyszło tak wyszło. Po lewej stan z natury, po prawej jak miałoby być – w każdym razie, teraz można czytać pełną wartość kierunków.

 

Fot. 9. U góry po lewej instrument na stanowisku testowym. U góry po środku jednoznacznie określony cel, po prawej widok libelli indeksu koła pionowego. U dołu po lewej pokazano sposób rektyfikacji błędu indeksu koła pionowego, a po prawej sposób rektyfikacji błędu kolimacji. W tej konstrukcji z lat 50-tych zachowano rozwiązania typowe dla większości firm produkujących sprzęt geodezyjny. W późniejszych konstrukcjach Kern zastosował jedyne w swoim rodzaju rozwiązania – to firmę wyróżniało od innych firm.

 

Rektyfikacja teodolitu Kern DKM2 nr 44740.

  1. Sprawdzono położenie bańki libelli rurkowej w dwóch położeniach. Szczątkowe błędy usunięto przy pomocy śrub rektyfikacyjnych libelli. Libella sferyczna znajduje się przy pionie drążkowym zintegrowanym ze statywem. Sam teodolit pozbawiony jest libelli sferycznej.

  2. Sprawdzenie błędów kolimacji i błędu miejsca zera kręgu pionowego odbyło się poprzez zapisy wartości koła poziomego i pionowego przy wycelowaniu na wyraźny odległy punkt.

Odczyty w dwóch pełnych seriach i tak:

Opracował:

Zmień Walutę
EUREuro