Niwelator Theis Niv-VB
Tradycyjnie do kupna tego niwelatora skłoniły mnie niska cena oraz ciekawość. Zagadka niskiej ceny szybko się wyjaśniła. Na obudowie obiektywu mały odprysk, no i słabe zainteresowanie takim przedmiotem. Co więcej, w ofercie były trzy identyczne niwelatory i poprosiłem sprzedającego, aby wysłał mi najlepszy egzemplarz. Czy mnie posłuchał – tego nie wiem. I zaczęły się oględziny. Nie było tak źle. Niczego nie brakowało. Problemem stało się to, że żadna z posiadanych śrub sercowych nie pasowała. W głębi lamusa w pudełku ze szmelcem znalazłem dwie śruby produkcji radzieckiej (ukradzione na budowie – to taki żart). Jedna z nich miała odpowiednią średnicę gwintu, ale inny skok tego gwintu. Wania znalazł taką śrubę u Niemca na strychu i po swojemu skopiował w sposób niechlujny. To też taki mój żart – śmieszny tylko dla mnie. I tak ten ruski plagiat wkręcał się do niwelatora nie całkiem do końca, ale dobre i to. Po podłożeniu krążka redukcyjnego wszystko trzyma się kupy. Tak po radziecku „jebiot, trieszcziot ale idiot”. Rektyfikację, o której w dalszej części opracowania, przeprowadziłem na balkonie. Próbowałem dowiedzieć się nieco więcej o niwelatorze i firmie. Dowiedziałem się niewiele, a mianowicie tyle, że firma Theis posiada 80-letnią tradycję i że na rynku nadal obecne są niwelatory Theis. Przypuszczalnie wytwarza je Chińczyk.
I po co to wszystko? Tak sobie dla zabawy.