Wymieniony w tytule instrument zupełnie nie pasuje do mojego klucza kolekcjonowania. Więc co mnie skłoniło do zakupu? Otóż:
- w końcu instrument geodezyjny, który powoli staje się klasykiem,
- stan przedstawiony na zdjęciach w ogłoszeniu czyni go bardzo atrakcyjnym,
- sprzedający oświadczył, że na wyświetlaczu, po podłączeniu zasilania, pojawiają się cyfry, ale brakuje w zestawie ładowarki do dwóch akumulatorów,
- w zestawie oryginalny kufer w bardzo dobrym stanie,
- cena to ok. 6% moich miesięcznych dochodów (emerytura)
A więc kupiłem z wariantem b, że być może zamienię na coś bardziej klasycznego. Jeden z zasilaczy był w nieco gorszym stanie wizualnym, ale trzymał napięcie, a ten w bardzo dobrym stanie po sprawdzeniu woltomierzem wykazał zerowe napięcie. I tak po podłączeniu tego gorszego zasilacza i przełożeniu „wajchy” na On, w wyświetlaczu pojawiły się „liczby”. O szczegółach w dalszej części opracowania.
W miarę pracy nad tachimetrem polubiłem go coraz bardziej i pomysł zamiany zupełnie wywietrzał mi z głowy. Więc Sokkisha Set 3 przestała być tachimetrem elektronicznym, a stała się teodolitem elektronicznym. Od „bidy” może służyć do pracy geodecie, któremu nie wystarcza pieniędzy na same tylko opłaty.
Raport z pomiaru kontrolnego
Jak widać wszystko jest O.K.
Tekst i zdjęcia: Jerzy Leszczuk