W latach 70-tych ubiegłego wieku, przy okazji wiosennych Targów w Poznaniu, poznański NOT organizował dni Geodezji i Kartografii. W ramach tych spotkań przedstawiciele firm produkujących sprzęt geodezyjny prezentowali swoje wyroby. Były pokazy slajdów i wykłady. Tłumacz tłumaczył to na język polski. Firma, w której pracowałem delegowała mnie na takie spotkania. A więc zakwaterowanie w akademiku i stołówka studencka. Po prezentacji każdy uczestnik dostawał upominek w postaci prospektów. Był to dla polskich geodetów powiew wielkiego świata, bo tylko nieliczni mieli bezpośredni kontakt z instrumentami z prospektów. W moim cadeau były też prospekty Carl Zeiss Oberkochen (wówczas używał nazwy Opton – przynajmniej w demoludach). Dla mnie to początek zainfekowania się produktami tej firmy. A teraz ceny sprzętu z tamtych lat stały się dla mnie przystępne i idąc tym tropem kupiłem za mniej, niż symboliczne pieniądze, teodolit elektroniczny Zeiss Eth 3. Nie spodziewałem się, że będzie sprawny.

Fot. 1. Powyżej instrument Zeiss West Eth 3.

Sprzęt zarówno Zeiss West, jak i Zeiss East, na mojej liście kolekcjonerskiej znajdują się na trzeciej pozycji tuż za szwajcarskimi Kern i Wild. Co oznacza, że nabywam wyłącznie w cenie absolutnej okazji. Tych dwóch pierwszych też to dotyczy. Na aukcji ebay są obiekty, które chciałbym mieć, ale nie za cenę, za którą wystawiono. Niektóre z nich wystawiane są od co najmniej 5-ciu lat. Ostatnio śledziłem wystawione przedmioty w licytacji. Sprzedano w cenie 1/5 ceny, o której pisałem. Ktoś to jednak kupuje. Trudno mi powiedzieć kto i w jakim celu. Zostałem wymieniony na stronie internetowej Kern Aarau. Są tam też wymienieni inni zbieracze, ale tylko jeden, nie licząc mnie, który kolekcjonuje m.in. sprzęt geodezyjny. Niszowość owego zbieractwa ma swoje wady i zalety. Wada jest taka, że nie mam z kim sobie pogadać, a zaleta to ceny dołowane przez rynek (słaba sprzedaż). I tu przechodzę do tematu. Teodolitu Zeiss Eth 3 kupiłem z ogłoszenia za 1/20 moich miesięcznych dochodów. Nigdzie nie znalazłem informacji o tym instrumencie, a tym bardziej instrukcji obsługi. Działałem więc intuicyjnie.

Fot. 2. Na powyższej ilustracji dokumentacja pozyskiwania źródła zasilania. Po lewej obudowa i ładowarka, której użycie odradził mi znajomy elektryk. Po prawej zasilanie 4,8V 2,0Ah, a za ładowarkę posłużyła ładowarka 5V do aparatu Nikon. Przewód wg mojego pomysłu przysposobił do tej ładowarki elektryk.

Fot. 3. Kolejne fazy uruchamiania instrumentu pokazane na tabliczce umieszczonej na instrumencie. W tym przypadku tylko nieliczne funkcje są aktywne. Na szczęście wyświetlają się kierunki poziome i działa oświetlenie elektryczne skali. Po jednej stronie wyświetlacz ma mało czytelne cyfry. Na górnych zdjęciach wyświetlone kierunki w pełnej serii. A to co tam było dla pewności zapisałem. Z boku teodolitu trzy przyciski do włączenia instrumentu oraz + i – do wyboru funkcji.

Fot. 4. Cel do sprawdzenia warunku kolimacji. Niestety kierunki pionowe w instrumencie się nie wyświetlają i o warunku indeksu kręgu pionowego nie było mowy.

Fot. 5. Produkty firmy Carl Zeiss Jena nie zawsze były sygnowane nazwą firmy. Pojawiały się napisy „aus Jena”. O prawo do nazwy Carl Zeiss toczyły się międzynarodowe procesy pomiędzy firmami w Jenie i Oberkochen. Firma w Oberkochen używała nazwy Opton. Na zdjęciu sprzęt geodezyjny z Oberkochen w kolorze jasnoszarym, a instrumenty z Jeny w kolorze zielonym i oliwkowym. Jest też niwelator Zeiss Ni 50 produkcji japońskiej firmy Sokkia. Teraz nazwy Carl Zeiss używa firma Sony – Japonia.

Opracował: Jerzy Leszczuk

Zmień Walutę
EUREuro