Z pozycji emeryta, który przepracował na swoje „emerickie” uposażenie 26 lat w tzw. wykonawstwie i 16 lat w geodezyjnej administracji, chcę się podzielić swoim poglądem na temat ustalania granic nieruchomości. Otóż w opinii co niektórych, geodeta ustala granice według uznania (zasięg użytkowania, nietrwałe lub trwałe ogrodzenie lub wskazanie jednej ze stron). Zdarzały się przypadki ustalania granic zza biurka. W opinii owych dokumenty geodezyjno – kartograficzne (szkice graniczne, zarysy pomiarowe oraz inne dokumenty) nic nie znaczą, a im starsze tym dla nich gorzej. Pal sześć jak to dane z byłych katastrów Państw Zaborczych, ale również nic nie znaczą polskie dokumenty z okresu międzywojennego oraz powojennego. Tymże geodetom przypominam, że nadal obowiązuje rozporządzenie „o rozgraniczaniu nieruchomości”. Są furtki do ustalania granic bez procedury rozgraniczenia, ale i tam trzeba w pełni respektować materiały wymienione we fragmencie rozporządzenia pokazanego poniżej. Celowo podkreśliłem zapisy traktujące o tym, co już napisałem.

A teraz pora na krótki opis jednego z przypadków. Zawsze bardzo przykładałem się, aby na mapie do celów projektowych granice działek (nieruchomości) były wykazane zgodnie ze stanem prawnym. Lista dokumentów mających moc dowodową wykazana jest w rozporządzeniu „o rozgraniczaniu nieruchomości”. Jeżeli brakowało w zasobie danych do opracowania kameralnego granic, to proponowałem zleceniodawcom postępowanie terenowo-prawne. Były to przypadki sporadyczne. A więc do rzeczy. W połowie lat 80-tych wpłynęło do pracowni, którą kierowałem, zlecenie na pomiar sytuacyjno-wysokościowy w zakresie pokazanym na poniższej mapie. Problemem okazało się przyjęcie granicy między miastem Wleń i wsią Modrzewie. Na poniższych dwóch obrazkach historyczne zdjęcie z tego wydarzenia i szkic z zasięgiem opracowania.

Swoim zwyczajem starałem się przedstawić, ustalić i pomierzyć granice działek na podstawie dostępnych dokumentów. Bardzo kompetentny pracownik Ośrodka Dokumentacji udostępnił mi pierworys mapy katastralnej sąsiedniego obrębu. Pobrałem z tego pierworysu miary graficzne do punktów granicznych oznaczonych na mapie jako stabilizowane. Dzięki zakrzaczeniu na granicy obrębów wszystkie znaki zachowały się i wszystkie odnaleźliśmy. Pomierzyliśmy je biegunowo i dla kontroli pobraliśmy miary w postaci czołówek. Szkic i dziennik pomiaru biegunowego znalazły się w operacie przekazanym do zasobu. Na powyższej ilustracji pokazałem na zielono granicę z Naszego pomiaru. Na niebiesko zaś przebieg granicy z mapy numerycznej. Jak widać całkowicie zignorowano dane z materiałów wymienionych w rozporządzeniu. No cóż „każdy orze jak może”.

A tak mogły wyglądać znaki graniczne odnalezione w „Krzakach”.

A to inny przypadek z połowy lat 90 tych. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa (taką wtedy miała nazwę) zleciła w Naszym Biurze wznowienie granic działki nr 87 (później ją podzielono), na którą znalazł się nabywca. Ośrodek udostępnił mi materiały, a wśród nich zarys pomiarowy granic, szkic osnowy pomiarowej oraz wykaz współrzędnych tejże osnowy. Były też inne materiały, ale o nich już niewiele pamiętam. Pół dnia zajęło mi odtworzenie osnowy pomiarowej (nie było wtedy jeszcze GNSS). W końcu odtworzyłem punkty graniczne i zamarkowałem je palikami. Przebieg tak odtworzonej granicy pokrywał się z nietrwałym ogrodzeniem. A więc dobrze – pomyślałem sobie. Zainteresowani pokiwali głowami na znak akceptacji, ale właściciel działki 88 mówi: „W latach 70-tych Pan Lang wyznaczył granicę na podstawie postanowienia Sądu”. „Czy ta granica jest postabilizowana?” – spytałem. „Tak” i gość wziął do rąk miotłę brzozową i pozamiatał pył nad znakami. Wyszło nieco inaczej. „Ma Pan jakieś dokumenty?” Przyniósł papiery z Sądu i szkic graniczny autorstwa biegłego sądowego. Skopiowałem to wszystko w Urzędzie Gminy i kopie postanowiłem dołączyć do operatu. Strony zgodziły się na wersję granicy wg Sądu. Zdarzenie opisałem w protokole Granicznym, pod którym podpisali się zainteresowani. Protokół po zapoznaniu się z jego treścią podpisał urzędnik Gminy. I taki był koniec tej przygody.

Ktoś kiedyś sporządził opis i mapę na działkę nr 637/2 (teraz wypis i wyrys) w sposób nieprawidłowy tak, jak to pokazałem na ilustracji. A poprawnie miało być jak na ilustracji po lewej. W ślad za tym właściciel działki nr 184 tylko na to czekał i urządził sobie dodatkowy dojazd kosztem nieruchomości innej prywatnej nieruchomości. I tak pewnego dnia dostaję poleconą przesyłkę z Urzędu Rejonowego, a w niej postanowienie o wszczęciu postępowania rozgraniczeniowego na działkę nr 637/2. Na wykonawcę prac, nie pytając mnie o zdanie, wyznaczono mnie. Zgłosiłem pracę do Ośrodka i zażyczyłem sobie kompletu danych, a w tym dane z operatu pomiaru wsi z roku 1954, na podstawie którego opracowano operat ewidencji gruntów. Podpisujący ów opis i mapę skrytykował to, bo za stare to materiały. Na skutek braku zgody jednego z uczestników (zgodę uwarunkował tym, że gratis wznowię mu granicę innej działki) sprawę umorzono i skierowano do sądu. I tak to na początku i końcu zdarzenia był geodeta, ale nie ten sam geodeta, jak to w życiu często bywa. Przedstawicielka Urzędu Rejonowego była zdumiona, że szybko sprawnie i bez krzyków, i histerii. Widać mam charyzmę.

Kolejny przypadek z obszaru x. Ktoś kiedyś ignorując szkic wydzielenia w roku 1902 działki zabudowanej postabilizował granicę miasta, jak to pokazane na ilustracjach (kamień z krzyżem po przekątnej). Inny geodeta działając bez zgłoszenia odłożył jedną li tylko czołówkę przesuwając granicę o 90 cm. Obdarowany długo nie czekał i przesunął ogrodzenie tak jak pokazał geodeta. Poszły skargi do WINiG i do GUGiK. I co I nic. „Pisz Pan na Berdyczów”.

Szkic katastralny wydany z Zasobu do realizacji pracy wznowienie znaków granicznych dla działki 402/162.

Byłem podówczas kierownikiem PODGiK i siłą rzeczy operat musiał przejść przez moje biurko. Siłą nawyku dokonałem analizy poprawności wykorzystania danych do wznowienia granic. Poniżej wyniki analizy. Operat z protokołem kontroli powrócił do geodety i nigdy więcej już tego operatu nie zobaczyłem. Powyżej kopia mapy zasadniczej syntezą opracowania:

  • na niebiesko przebieg granicy wg złożonego operatu,
  • z żółtą obwódką poprawny przebieg granicy.

Na czerwono czołówki z opracowania, na zielono czołówki ze szkicu podstawowego, na niebiesko czołówki ze złożonego operatu.

Raport z przystosowania niżej pokazanego szkicu podstawowego do układu „2000”. W zasobie nie było danych do osnowy lokalnej wykazanej na poniższym szkicu. Na powyższej kopii szkicu katastralnego jest komplet danych do wznowienia działki nr 402/162. Współrzędne punktów granicznych 6,4,012 w układzie „2000” pozyskano z innego zlecenia. Na podstawie współrzędnych tych trzech punktów dokonałem transformacji obliczeń z układu szkicu katastralnego na układ „2000”. To tylko wstęp, a do tego miał się odnieść geodeta po wizycie w terenie. Ale się nie odniósł.

Porównanie współrzędnych obliczonymi na podstawie danych z innych operatów służących do przeliczeń ze współrzędnymi dostarczonego operatu.

Współczesna technika bardzo kusi do preparowania zza biurka rzeczy, które miały powstać w terenie, a i bardzo to ułatwia.

Opracował: Jerzy Leszczuk

About Author

Zmień Walutę
EUREuro